Co dalej po TSUE?

Trudno rozpocząć wpisy na blogu od innego tematu niż wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w odpowiedzi na pytania prejudycjalne polskiego Sądu Najwyższego w sprawie obecnych reform wymiaru sprawiedliwości.

Kwestia skutków tego wyroku stała się przedmiotem istotnych rozbieżności interpretacyjnych. Ze stanowiska rządowego wynika, że nie ma w istocie żadnych skutków, wobec czego żadne zmiany legislacyjne nie są potrzebne. Z kolei przedstawiciele środowiska sędziowskiego doszukują się w tym wyroku podstaw do podważenia podstawowych zmian wprowadzonych w roku ubiegłym, w tym likwidacji KRS i nowych izb SN, a nawet podważenia nominacji sędziowskich z ostatnich dwóch lat. Czyli tak, jakby zasada nieusuwalności sędziów wynikająca z art.180 Konstytucji nagle przestała obowiązywać.

 Jakie mogą być zatem skutki wyroku TSUE? Oczywiście zależy to od treści ostatecznego rozstrzygnięcia SN. Przede wszystkim Sąd Najwyższy będzie orzekał w zakresie spraw, w których zadał pytania prejudycjalne. A sprawy te dotyczyły roszczeń pracowniczych sędziów SN w wieku ponad 65 lat, którzy w roku 2018 byli zagrożeni przeniesieniem w stan spoczynku. Obecnie to zagrożenie minęło, wszyscy sędziowie, którzy chcieli, zostali rok temu przywróceni do służby, więc obecnie sprawy te dotyczą zagadnień nieaktualnych. I właściwie tylko do tych zagadnień może się odnieść SN, decydując o tym, czy te sprawy pracownicze sędziów ma rozpoznać zgodnie z ustawą Izba Dyscyplinarna, czy też można ją pominąć i orzec w tych sprawach w Izbie Pracy. Choć rzecz jasna w uzasadnieniu mogą pojawić się elementy o znacznie szerszym znaczeniu.

W wyroku TSUE nie ma zakwestionowania polskiego systemu nominacji sędziowskich. Sąd Najwyższy, w oparciu o wyrok TSUE nie może orzec generalnie, jaki jest status sędziów Izby Dyscyplinarnej, a tym bardziej – „nowych” sędziów sądów powszechnych. TSUE uznał jedynie, że sąd każdorazowo, w konkretnej sprawie, może zbadać, czy skład sądu, który rozpoznał sprawę spełniał definicję sądu w rozumieniu przepisów traktatu i określił, jakie przesłanki trzeba brać w tym względzie pod uwagę. SN nie może generalnie orzec, że składy z udziałem jakichś sędziów nie stanowią sądu w rozumieniu prawa UE. Zawsze musi to być ocena w realiach danej sprawy, czy dany skład sądu spełniał definicję sądu w rozumieniu traktatowym.

Całkowicie czymś innym jest kwestia, czy ktoś jest sędzią, a zagadnienie czy skład z jego udziałem jest sądem w rozumieniu prawa UE. Nie ma znaku równości między tezą, że jakiś sąd nie jest sądem w rozumieniu UE, a przesłankami do ewentualnego wyłączenia sędziego czy wznowienia postępowania. TSUE nie orzekł, że jakiś przepis polskiego prawa jest niezgodny z prawem unijnym i tym samym nie obowiązuje, a jedynie upoważnił sądy do dokonywania oceny okoliczności faktycznych. Możliwość wznowienia postępowania w oparciu o ta przesłankę jest więc wątpliwa, gdyż odnosi się do oceny faktów, a nie prawa.

Nadto TSUE wyraźnie odróżnił sytuację sędziów Izby Dyscyplinarnej od sytuacji innych sędziów. W związku z tym orzeczenie w sprawie ID może nie mieć żadnego przełożenia na sędziów sądów powszechnych, czy nawet sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Zarzuty dotyczące powołania sędziów ID SN są znacznie szersze, niż sam fakt powołania przez obecny skład KRS. Dotyczą także zlekceważenia postanowienia NSA o zabezpieczeniu przez wstrzymanie procedury, kwestii braku skutecznego odwołania od decyzji KRS czy pospiesznego trybu wyboru. W przypadku sędziów sądów powszechnych dość trudno będzie wywodzić, że sam fakt wątpliwości, co do trybu wyboru KRS może w jakikolwiek sposób wpływać na niezawisłość tych kilkuset sędziów, którzy mieli nieszczęście przejść procedurę nominacyjną w nowym systemie.

W dodatku te rozważania dotyczą jedynie tzw. spraw z elementem unijnym, a nie wszystkich spraw rozpoznawanych przez sądy. Nie jest niestety jasne, co należy przez to rozumieć. W sensie ścisłym spraw, w których stosuje się prawo unijne jest stosunkowo niewiele, zatem wyrok TSUE miałby nieduży zasięg. Są jednak opinie, że kwestie praworządności, czy prawa do niezależnego sądu zawsze mają związek z prawem europejskim. To oczywiście znacznie rozszerza potencjalne możliwości działania, choć może budzić wątpliwości.

Wyrok SN, jaki by nie był, nie tworzy nowego prawa. Sąd powszechny, rozpoznający sprawę,  nie jest związany uchwałami Sądu Najwyższego, nawet o mocy zasady prawnej, jeżeli nie zostały wydane w tej samej sprawie. Ale z drugiej strony – może je zastosować przy rozpoznawaniu poszczególnych spraw. Możliwe więc, że przyszłe orzeczenie SN będzie miało znacznie szerszy zasięg oddziaływania, niż wynika z zakresu rozpoznawanych spraw. Można spodziewać się znacznych rozbieżności orzecznictwa, w zależności od regionu kraju, sądu czy wręcz poszczególnych składów orzekających. I jest to zagrożenie realne.

W sumie zatem wyrok TSUE niczego tak naprawdę nie wyjaśnia. Owszem, daje pewne wskazówki, co do definicji niezależnego sądu, ale trzeba je będzie każdorazowo sprawdzać w poszczególnych sprawach, w dodatku z podanymi wyżej ograniczeniami. Nie należy spodziewać się orzeczenia, które w sposób generalny oceni nowe nominacje i wpłynie na dalszą działalność KRS. Ruch w zakresie ewentualnych zmian i tak jest po stronie ustawodawcy.